wtorek, 27 października 2015

Coraz ciemniej

ktoś wymyślił 
cieniutkie włókno
rozświetlające 
szklaną bańkę
ale i tak jest ciemno

ktoś ogień niesie
niby nadzieję
otuchy promyk

w ciemnościach świata
i tak gaśnie
zatraca się w bezmiarze 
zła

egipska ciemność
dziesiąta plaga
jest przecież 
coraz ciemniej
i ciemniej
czeka nas tylko 
śmierć pierworodnych.


poniedziałek, 26 października 2015

Rozkaz

to tylko jeden strzał
a huk brzmi jak rozkaz
do boju
jeden trup 
dwa trupy
co za różnica
niech zginą całe miliony

rusza stalowa armia

do przodu
bez obaw
bez ciała
bez krwi
bez uczuć
jedyne co żyje to serce
ciało
krew 
strach

serce pompuje krew

uszy słyszą
nogi odmawiają posłuszeństwa
do przodu
do boju
serce:
ani kroku dalej
stoimy jak oniemiali
za chwilę biegniemy i padamy martwi.

niedziela, 25 października 2015

Dotyk

czerwonoskóry
utworzony z gleby
napełniony życiem
dotknięty palcem Boga
po co ci była chęć
poznania zła i dobra
czy byłeś ciekawy?
pomyślałeś: 
jak to jest umrzeć?
czy byłeś zachłanny?
chcę wiedzieć wszystko o wszystkich.

dźwignia twojej śmierci
umarła przed tobą
podała ci owoc 
pokryty jej własnym jadem
ona umarła 
ty też musisz
głupcze
gdybyś był wdzięczny
za dotyk!

Oświecenie

zasłońmy mu oczy
niech okryje go ciemność
aby się urodzić musi umrzeć
aby zobaczyć musi oślepnąć

wyrzeźbmy go w skale
ulepmy z gliny
niech dymy ofiarne
zasłonią jego stare oblicze

musi żyć
niech anioł światłości
zakryje prawdę
przed narodzonym na nowo

piątek, 23 października 2015

Werset

opuszczam swój dom
spalony słońcem i pustynnym wiatrem
uciekam aby bronić życia
zduszonego w zniewolonym sercu
aby moje JA 
było pierwszym wersem 
świętej księgi

modlę się o swoje
wybawienie
wśród skreślonych z listy
twoje zdjęcie to tylko
pretekst
kropka nad "i"
w moim imieniu

niedziela, 18 października 2015

Łzy róż

gdyby róże umiały płakać
to teraz
właśnie teraz
zalewałyby się łzami

zimne poranki i wieczory
odcisnęłyby się zmarszczkami
na ich obliczu

ciepłe popołudnia
nie rozgrzałyby ich serc
całe szczęście tylko
usychają
jak ja i ty
choć nie jesteśmy różami.

sobota, 17 października 2015

Dwa bagnety

tętnica kraju rozerwana
w dwóch miejscach
bagnet wbity pod żebra
i w plecy
ciało gnijące w lesie
obcym lesie
miękka tkanka narodu
rozkładająca się w glebie
obcej glebie 
kości bielejące na wietrze
obcym wietrze
i tylko pamięć jest 
nasza.

Ściąć drzewa

spoglądamy na nie z pogardą
robimy wszystko aby ściąć ich pień
wyrwać korzenie
oberwać liście
spalić świętym ogniem
jakimkolwiek ogniem

ich kora musi krwawić
ich czaszki muszą być białe
maczeta musi być mocno wbita
w drewno

urosły zbyt wysoko
są zbyt zielone i soczyste
ich liście lśnią w promieniach słońca
padają słowa:
ściąć wysokie drzewa.

Asfalt

mokry jak skóra kochanki
po akcie spełnienia
paruje wilgoć
spocone czoła
lecz pocałunki już nie smakują

jest ciemny i mokry 
a jednak jak papier
biały
i widać napis:
zdrada
i wyraz twojej twarzy
zaskoczony.