wtorek, 28 lutego 2017

Żaden ze mnie alpinista

to co mnie wzmacnia 
prowadzi mnie też do upadku
idę tą samą drogą w górę
i staczam się w dół po tym 
samym trakcie

żaden ze mnie alpinista
z braku tlenu 
popadam w euforię
czuję się jak pijany
następnie moje samopoczucie 
gwałtownie spada w dół
wręcz stacza się

nie ma drogi na skróty
do jednego celu zmierza 
tylko jedna trasa
i niestety jest to 
jednocześnie droga w dół

w moim przypadku
kiedy wchodzę
to jednocześnie schodzę
popadam w euforie 
i przygnębienie
w tym samym momencie
to co mnie buduje 
staje się moją
wewnętrzną ruiną

ten stary głupiec Heraklit 
miał rację
płonę i płynę 
jednocześnie

czwartek, 23 lutego 2017

Nie lubię filozofów

nie lubię filozofów
zawsze kojarzyli mi się
z leniami żyjącymi
na koszt innych
z nudów wymyślali
nikomu niepotrzebne teorie
pili dużo wina
lub nie pili go wcale
a nie wiadomo co jest gorsze

i niby rozmyślali
i w tym swoim zamyśleniu
zdefiniowali
sposób myślenia milionów ludzi
którzy bezmyślnie powtarzają
ich teorie
szczycąc się tym
że sami nic nie wymyślili

zadaję sobie pytanie
czego mogę się nauczyć
od takiego samego głupca jak ja?

odpowiadam
jeżeli nie wyciągnę wniosków ze
swoich błędów
na nic mi ich filozofie

piątek, 17 lutego 2017

Wypijmy kawę

usiądźmy na kanapie
odprężmy się
rozluźnijmy napięte mięśnie
załóżmy dłonie za głowę
i przymrużmy oczy
z uśmiechem na ustach

wypijmy kawę
aromatyczny nektar ostatniej chwili
nim odejdziesz na zawsze 
porozmawiajmy beztrosko 
o naszej młodości
o naszych marzeniach
i planach
których nigdy nie spełniliśmy

odjedziesz pociągiem donikąd 
i już nigdy się nie zobaczymy
ty tego nie wiesz i ja też nie
ale moment gdy piliśmy kawę
ten ostatni raz 
zostanie na zawsze plamką
na mym oku
zapisaną na elektronicznym impulsie

środa, 15 lutego 2017

Zimowe ogrody

słońce zagląda coraz częściej 
do mojego domu
ogrzewa zimne powietrze 
rozbłyskuje na ścianie
sprawia że na moment 
zagościł tutaj twój uśmiech
twoje oczy zaświeciły się płomiennie
rozjaśniało moje oblicze
gdy usłyszałem twój głos

i co z tego
cały czas stoję w zimnym ogrodzie
zasypany świeżym śniegiem
a spod puchowej pokrywy 
nieufnie spoglądają aniołki 
i Jezus marznie na wietrze  

wtorek, 14 lutego 2017

Gdynia

gdynia nie jest już taka sama
jest jakaś pusta i obca
zimna w dotyku i wrogo nastawiona
rozżalona i samolubna

tak bardzo kochałem to miasto
tak bardzo za nim tęskniłem 
za gdynią
za miłością do nieznanych dziewcząt
ciekawością tego co zakazane
młodością kąpiącą się w letnim słońcu
a teraz czuje nienawiść

gdynia jest taka pusta i obca
zimna w dotyku 
bestialsko głodna wspomnień
i twojego kroku na chodniku

spotkajmy się przy niebieskiej fontannie...
... nie przyszedłeś...
...już nigdy nie przyjdziesz...
zostały mi tylko stare fotografie 

sobota, 11 lutego 2017

Nienawidzę zimy

nienawidzę zimy
ciepłych skarpet
szalika drapiącego skórę
czapki czochrającej włosy 
bielizny termoaktywnej spinającej
ciasno mięśnie
nienawidzę wysokich butów
które trzeba sznurować za każdym razem 
gdy się je zakłada
nienawidzę śniegu i dodatnich temperatur 
które zamieniają biały puch w błoto 
nienawidzę tego tak jak nienawidzę lodu 
chłodnego wiatru
krótkich dni
wysokiego zużycia prądu 
wyczerpanych akumulatorów
skrobania szyb w aucie
co rano bo nie mam garażu 
palenia w piecu 
kupowania węgla
i noszenia go do piwnicy
wynoszenia popiołu z pieca 
czyszczenia komina 
to wszystko i jeszcze więcej 
sprowadza się do jednego 
nienawidzę zimy

piątek, 10 lutego 2017

Dłoń

nie wiem skąd się tutaj wzięłaś
przecież nikt nie ma kluczy 
do mojego mieszkania
tylko moja matka
nie wiem po co tu przyszłaś 
rozebrałaś się do naga
i usiadłaś obok mnie
twoje elektryczne ciało 
przyprawia mnie o drżenie 
wywołuje we mnie lęk i panikę
trzęsę się ze strachu

dlaczego jesteś tak blisko
i dlaczego siedzisz na tej lampie
dlaczego próbujesz złapać mnie
za dłoń i wyciągnąć z mieszkania
boję się
wołam: ojcze ratuj
trzęsę się ze strachu 
wiedząc że pomoc nie nadejdzie

jak dostałeś się do mojego mieszkania
przecież tylko nasza matka
ma do niego klucze
dlaczego siedzisz obok mnie na kanapie
i dlaczego trzymasz mnie za dłoń
nie mów nic
nie tłumacz się z tej jednej łzy na twoim
policzku
trzęsę się ze strachu na myśl że jej nie ma

dlaczego przychodzicie do mnie w nocy
gdy głęboko śnię i marzę o miłości
i wybaczeniu
przez sen wołam: tato ratuj
trzęsę się ze strachu bo gdy się obudzę
nikt nie będzie mnie trzymał za dłoń.

czwartek, 9 lutego 2017

Niebieskie dżinsy

nigdy bym nie przypuszczał
że zwykłe niebieskie dżinsy
staną się dla niektórych 
wyznacznikiem społecznego statusu 

noszą wysoko podciągnięte bluzki
aby było widać że wydali 
na swoje spodnie naprawdę dużo pieniędzy

na metce widnieje logo
tak jak kowboj na dzikim zachodzie 
znakował bydlęta
tak oni zostali oznakowani
przez wielkie koncerny

kawałek materiału zabarwionego 
na niebiesko i czują się naprawdę dobrze
czują się półbogami 

nie zakładają paska 
żeby nie zakrywać swojego statusu
ciekawe jest jednak to 
że parę tysięcy
kilometrów stąd 
na zachód albo wschód 
w zależności w jakiej galerii 
kupili swoje spodnie 
ten sam kawałek materiału
 noszony na dupie
staje się piętnem

poniedziałek, 6 lutego 2017

Lubię pić zieloną herbatę

lubię pić zieloną herbatę
taką dobrze zaparzoną
w siedemdziesięciu pięciu
stopniach celsjusza
przez trzy minuty
czasem osłodzoną
cukrem trzcinowym
czasem z miodem i cytryną
a innym razem gorzką

lubię ją parzyć
w małym dzbaneczku
i nalewać do małych filiżanek

jest jednak pewien problem
zielona herbata
nie smakuje po alkoholu
natomiast alkohol nie zmienia smaku
po zielonej herbacie
i dlatego rzadko ją pijam

sobota, 4 lutego 2017

Co mnie obchodzi mój pierwszy oddech

co mnie obchodzi 
mój pierwszy oddech
minęło trzydzieści parę lat
od tego epizodu
i tylko moja matka czasem
w styczniowy dzień 
wspomina jak zacząłem wrzeszczeć

nie wiem nawet 
jaka wtedy była pogoda 
czy to była prawdziwa 
mroźna zima
czy ciepła i pełna błota
wiem na pewno że 
komunistyczna
odgaduję to po dacie

czy mój ojciec 
ze szczęścia poszedł 
napić się wódki z kolegami?
czy można było ją wtedy kupić?
a może rodzice płakali
i martwili się 
bo przecież nie było tak pięknie
jak powinno być gdy rodzi się dziecko
nie trafiłem dziesiątki w skali apgar

ale gdy zrobiło się bezpiecznie 
i wydostałem się z inkubatora
to wszyscy poszli się napić 
i tak do dzisiaj pijemy

czwartek, 2 lutego 2017

Nigdy nie napisałem wiersza

nigdy nie napisałem wiersza
to co teraz czytasz to 
gówno
śmieć
szmata
odpad
pozostałość po analizie słów
i po odpowiednim ich ułożeniu
chociaż pewnie efekt jest 
fatalny
niestylistyczny
niezgodny
z zasadami języka
jakiegokolwiek języka

nienawidzę swojej pracy
nie przeszkadza mi to że jest 
nudna i monotonna i że cały czas stoję
w tym samym miejscu i gapię się 
w jeden punkt
przeszkadza mi w niej to że 
wtedy układam w głowie
najlepsze wiersze
snują się po mózgu jeden po drugim

robię wtedy najgorszą rzecz pod słońcem
wracam do domu 
próbuje zapisać to co urodziło się w myślach
jeszcze nigdy nie napisałem żadnego wiersza