poniedziałek, 9 października 2017

Dymitr Karamazow

gdybyś jutro miał nadejść
zachowywał bym się jak
dymitr karamazow
bez zahamowań 
wydał bym ostatnie pieniądze
na alkohol
narkotyki
i prostytutki 

zimne powietrze nocy
samo wciska mi się do ust
i cieszę się zmarzniętymi dłońmi
nie zakładam czapki
i bez butów biegam po zamarzniętej ziemi
za krasnalami i wróżkami
wyznaje miłość wszystkim dziwkom świata

gdybyś miał jutro nadejść
ale nie nadejdziesz
więc próbuje ocalić swoje życie.

sobota, 7 października 2017

Ciężko rodzić się zimą

ciężko rodzić się zimą
nawet jeżeli zimy na bliskim zachodzie
są bardziej dotkliwe
to tutaj w stajni też nie jest przyjemnie
nawet chóry anielskie nie śpiewają
bo nikt nie uszył im szalików
a boją się o swoje gardła
nie chcą ich przeziębić

możliwe że którejś zimy tu na wschodzie
spadł śnieg i pasterze pochowali się po ciepłych chałupach
grzejąc dłonie przy domowych ogniskach
i nie mieli czasu ani ochoty
wypatrywać narodzin jednego z wielu dzieci

ciężko rodzić się w świecie
gdy od dawna panuje zima
i nie widać jej zakończenia
tylko słońce rodzi się na nowo
i wyciąga swe smukłe ramiona
aby pochwycić swoich wyznawców
i ich błogosławić
a zimy na bliskim zachodzie i wschodzie
są długie
męczące
szare i brudne
ludzie przez to cierpią na depresję
wtedy strzelają do innych i czasem do siebie

środa, 27 września 2017

Miałem być muzyką graną z serca

miałem być muzyką graną z serca
a jestem ciszą
miałem być potrawą smaczną i pożywną
a jestem jałowym kęsem czerstwego chleba
miałem być winem w bukłaku
pełnym osadu
a jestem łykiem ciepłej brudnej wody
miałem jechać do niniwy
pełen nadziei i odwagi
mówić o wyroku
a płynę statkiem z jaffy
i rzuca mną wicher i strach
który zagląda w oczy nie tylko moje
ale też moich towarzyszy
kołysze ich życiem w lewo i prawo
a winny jestem ja

wrzućcie mnie w odmęty mojej winy
w bezmiar mojej bezczynności
w głębię mojego zaniechania
niech brzuch kaszalota spermacetowego
stanie się moim grobem
otchłanią mojej odpowiedzialności
bo miałem być murem obronnym
a zostałem stertą kamieni

błagam aby mnie strawił sok żołądkowy
potwora morskiego
błagam aby mnie nie wypluł po trzech dniach
albo niech wypluje
może gdy stanę się ambrą zyskam na wartości

czwartek, 21 września 2017

Sto osiemdziesiąt tysięcy

jestem pergaminem
listem pełnym szyderstw
zapisem obcych słów
imion obcych bogów
ich niebyciem
jestem jak pusty namiot
z którego uciekł
tchórzliwy żołnierz
dezerter
błąkający się po nieznanej ziemi

połóż mnie na schodach do świątyni
wezwij anioła
sługę bożego z mieczem w ręku
niech zabije we mnie
sto osiemdziesiąt tysięcy grzechów
a w zamian da mi
piętnaście lat bycia inną osobą
i w tym krótkim czasie
niech się stanie koniec

wtorek, 29 sierpnia 2017

Kwiaty niezapominajki

stoję bez butów na środku łąki
otacza mnie morze niezapominajek
nachylam się i przyglądam
szukam tej wyjątkowej
jedynej w swoim rodzaju

znajduję kwiat młody
dopiero co wyrosły z nasiona
źdźbło prawie...
... uschnięte

pomimo gęsto pokrywającej
łąkę rosy umarło
a ja wznoszę ręce do nieba i płaczę
wiem że to nic nie znaczy
to chwila
wołam: dlaczego?
a potem sam sobie odpowiadam
przepraszam w myślach
nie wierzę w to co się stało 
ale wierzę w twoje spojrzenie 
znam odpowiedź
wiem że moja łza nie zbawi tego kwiatka
ale czy kwiaty niezapominajki to rozumieją


środa, 9 sierpnia 2017

Nie jesteś kwiatem

nie dam się zwieść twoim słowom
mimo że są słodkie jak miód 
lepią się i wabią
twoje usta są jak nektar
pochlebstwa które z nich wychodzą 
jak ociekające sokiem owoce
ale ja nie jestem pszczołą
a ty nie jesteś kwiatem

środa, 21 czerwca 2017

Dalet


milczę
cisza przeszywa
moją głowę
tęsknie
czekanie jest trudne
gniewam się
nic mi nie wychodzi
dziwię się
jego dłonie
sprawnie działają

Kiedy umrę przypnij mnie do nieba

kiedy umrę przypnij mnie do nieba
jak zdjęcie pinezką do ściany 
byłem szalony 
więc wiszenie nie sprawi mi kłopotu
tu mnie nie będzie
i tam też nie 
tam mnie nie słychać 
i tu cisza 
więc chociaż w twoim mniemaniu 
będę w niebie 
a raczej do nieba przypięty 
bo i tam moje istnienie 
nie ma racji bytu
to tylko dla twojego złamanego serca
syrop na kaszel
placebo

piątek, 28 kwietnia 2017

Gimel


wędruję trudną trasą
czasem w górę
czasem w dół
czasem w skwarze
a innym razem w mrozie
w przemoczonych butach
wilgotnym ubraniu
ze zmarzniętą twarzą
odmrożonymi stopami
i dłońmi
odczuwając głód i pragnienie
padam wtedy na kolana

wołam o pomoc
i wtedy coś mnie szarpie
podnosi w górę
 pcha mnie do przodu
wręcz ciągnie

jest południe
słońce jest coraz wyżej
coraz mocniej świeci
i ja świecę
podniosłeś mnie z kolan

środa, 26 kwietnia 2017

Bet


ufam tylko tobie
bo wiele razy
zawiodłem się na ludziach
niby żyjemy
obok siebie 
na ziemi
ale każdy z nas kroczy 
inną ścieżką

ja chciałbym iść 
tam gdzie dotknę nieba
gdzie moje pragnienie zostanie
zaspokojone
oni nie chcą 
iść szlakiem dobroci

serce mówi słowa 
niesłyszalne 
ty dajesz
to co mi potrzeba

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Alef



uderzyłem pięścią w stół
widząc jak wszystko im wychodzi
pieniądze mają 
dzięki nieuczciwości
zwycięstwo w bitwie 
dzięki samolubności
przemoc i kłamstwo
stawiają ich na najwyższym 
stopniu podium

krzyczę!
po co być uczciwym
kochać ludzi
dzielić dobro...

zawiał wiatr
przyniósł skwarne powietrze
trawę zieloną zmienił w popiół
była młoda, jędrna, pachnąca
przestała istnieć 
w mgnieniu oka

sobota, 22 kwietnia 2017

Kocham cię

kocham cię 
to takie naiwne słowa
wypowiada je mąż
który zdradza żonę
wychodzi z domu do pracy
całuje kobietę w policzek
i kłamie 
mówi że wróci późno

kocham cię
mówi żona do męża 
chociaż już dawno 
nie widzi w nim osoby
którą można darzyć sympatią 
a co dopiero uczuciem innym 
niż niechęć
ten gruby, podchmielony
koleś w poplamionej koszuli
bez wzwodu 
to tylko mąż
nikt więcej

tak naprawdę
kocham cię 
nie znaczy nic
lepiej mówić
miło cię widzieć 

czwartek, 20 kwietnia 2017

Złodziej książek

kiedy chodziłem do szkoły
nielubiłem czytać książek
pamiętam że w pustyni i w puszczy
czytałem przerzucając co dziesięć
piętnaście a potem trzydzieści stron

miłość przyszła sama wraz z dostojewskim
i od tego momentu traktuję książki jak trofea
czytam i odkładam na półkę
nigdy nie pożyczam bo wtedy stałbym się złodziejem

Mały kawałek chleba

mały kawałek chleba
odciski na dłoniach 
słodki jego smak

Hiena

hiena pożąda mięsa
uśmiecha się
patrzy w twoją stronę

Migające na niebiesko ekrany

migające na niebiesko ekrany
telewizorów i komputerów
ojcowie, synowie i bracia
pocierający swoje członki
śliniący się na widok aktu
nie wiedzą ile w tym kłamstwa i pudru

narkotyczne zachowania
z jednej i drugiej strony ekranu
ockną się na finiszu
gdy obudzą się żony, matki i siostry

wtorek, 21 marca 2017

Zbawca świata

obudziłem sie rano i postanowiłem zbawić świat
włączyłem telewizor, zrobiłem sobie kawę
zjadłem ciepłe śniadanie
jedząc oglądałem poranny program
a tam:ple ple ple
o misiach i innych głupotach

w portfelu nie miałem zbyt dużo pieniędzy
pomyślałem: może starczy na butelę wódki
więc ubrałem się i poszedłem do sklepu ją kupić
po paru wypitych kieliszkach 
odłożyłem zbawianie świata do jutra

piątek, 10 marca 2017

Anna

Gerbrand van den EeckhoutAnna przedstawia swego syna Samuela kapłanowi Helemu 


"A gdy tak długo przed Panem się modliła, Heli przypatrywał się jej ustom. 
Lecz Anna ledwo szeptała, a tylko wargi jej się poruszały , głosu jej zaś nie było słychać;
toteż Heli miał ją za pijaną."
(1 Samuela 1: 12,13)

proszę o nasiono
błagam w pijanym zwidzie
choć w mojej krwi brakuje etanolu
kołyszę się i szlocham
a oni mają mnie za wariatkę

na kolanach przesuwam się
bliżej ciebie
bliżej świętości
składam świadectwo krwią
z pozdzieranych łokci

zamknąłeś mnie na klucz
ciało moje jest zamkiem
a moje łono ryglem
otwórz mnie a oddam ci
nasiono, kwiat i owoc
w jednym

środa, 1 marca 2017

Drapieżne ptaki

jadę autostradą a2 na zachód
w świebodzinie
tam gdzie stoi gigantyczny chrystus
odbijam na północ
i pędzę w stronę morza
ale zanim tam dojadę
zauważam siedzące
na ogrodzeniach wzdłuż drogi
drapieżne ptaki
czy to są sokoły
czy jastrzębie
nie wiem 
nie znam się na zoologii
siedzą na słupkach
i płotach
spoglądają spokojnie
na przejeżdżające
samochody
na co czekają?
może na ofiary wypadków
zlecą się do roztrzaskanych
ciał i będą wyjadać wnętrzności
zwalniam!

wtorek, 28 lutego 2017

Żaden ze mnie alpinista

to co mnie wzmacnia 
prowadzi mnie też do upadku
idę tą samą drogą w górę
i staczam się w dół po tym 
samym trakcie

żaden ze mnie alpinista
z braku tlenu 
popadam w euforię
czuję się jak pijany
następnie moje samopoczucie 
gwałtownie spada w dół
wręcz stacza się

nie ma drogi na skróty
do jednego celu zmierza 
tylko jedna trasa
i niestety jest to 
jednocześnie droga w dół

w moim przypadku
kiedy wchodzę
to jednocześnie schodzę
popadam w euforie 
i przygnębienie
w tym samym momencie
to co mnie buduje 
staje się moją
wewnętrzną ruiną

ten stary głupiec Heraklit 
miał rację
płonę i płynę 
jednocześnie

czwartek, 23 lutego 2017

Nie lubię filozofów

nie lubię filozofów
zawsze kojarzyli mi się
z leniami żyjącymi
na koszt innych
z nudów wymyślali
nikomu niepotrzebne teorie
pili dużo wina
lub nie pili go wcale
a nie wiadomo co jest gorsze

i niby rozmyślali
i w tym swoim zamyśleniu
zdefiniowali
sposób myślenia milionów ludzi
którzy bezmyślnie powtarzają
ich teorie
szczycąc się tym
że sami nic nie wymyślili

zadaję sobie pytanie
czego mogę się nauczyć
od takiego samego głupca jak ja?

odpowiadam
jeżeli nie wyciągnę wniosków ze
swoich błędów
na nic mi ich filozofie

piątek, 17 lutego 2017

Wypijmy kawę

usiądźmy na kanapie
odprężmy się
rozluźnijmy napięte mięśnie
załóżmy dłonie za głowę
i przymrużmy oczy
z uśmiechem na ustach

wypijmy kawę
aromatyczny nektar ostatniej chwili
nim odejdziesz na zawsze 
porozmawiajmy beztrosko 
o naszej młodości
o naszych marzeniach
i planach
których nigdy nie spełniliśmy

odjedziesz pociągiem donikąd 
i już nigdy się nie zobaczymy
ty tego nie wiesz i ja też nie
ale moment gdy piliśmy kawę
ten ostatni raz 
zostanie na zawsze plamką
na mym oku
zapisaną na elektronicznym impulsie

środa, 15 lutego 2017

Zimowe ogrody

słońce zagląda coraz częściej 
do mojego domu
ogrzewa zimne powietrze 
rozbłyskuje na ścianie
sprawia że na moment 
zagościł tutaj twój uśmiech
twoje oczy zaświeciły się płomiennie
rozjaśniało moje oblicze
gdy usłyszałem twój głos

i co z tego
cały czas stoję w zimnym ogrodzie
zasypany świeżym śniegiem
a spod puchowej pokrywy 
nieufnie spoglądają aniołki 
i Jezus marznie na wietrze  

wtorek, 14 lutego 2017

Gdynia

gdynia nie jest już taka sama
jest jakaś pusta i obca
zimna w dotyku i wrogo nastawiona
rozżalona i samolubna

tak bardzo kochałem to miasto
tak bardzo za nim tęskniłem 
za gdynią
za miłością do nieznanych dziewcząt
ciekawością tego co zakazane
młodością kąpiącą się w letnim słońcu
a teraz czuje nienawiść

gdynia jest taka pusta i obca
zimna w dotyku 
bestialsko głodna wspomnień
i twojego kroku na chodniku

spotkajmy się przy niebieskiej fontannie...
... nie przyszedłeś...
...już nigdy nie przyjdziesz...
zostały mi tylko stare fotografie 

sobota, 11 lutego 2017

Nienawidzę zimy

nienawidzę zimy
ciepłych skarpet
szalika drapiącego skórę
czapki czochrającej włosy 
bielizny termoaktywnej spinającej
ciasno mięśnie
nienawidzę wysokich butów
które trzeba sznurować za każdym razem 
gdy się je zakłada
nienawidzę śniegu i dodatnich temperatur 
które zamieniają biały puch w błoto 
nienawidzę tego tak jak nienawidzę lodu 
chłodnego wiatru
krótkich dni
wysokiego zużycia prądu 
wyczerpanych akumulatorów
skrobania szyb w aucie
co rano bo nie mam garażu 
palenia w piecu 
kupowania węgla
i noszenia go do piwnicy
wynoszenia popiołu z pieca 
czyszczenia komina 
to wszystko i jeszcze więcej 
sprowadza się do jednego 
nienawidzę zimy

piątek, 10 lutego 2017

Dłoń

nie wiem skąd się tutaj wzięłaś
przecież nikt nie ma kluczy 
do mojego mieszkania
tylko moja matka
nie wiem po co tu przyszłaś 
rozebrałaś się do naga
i usiadłaś obok mnie
twoje elektryczne ciało 
przyprawia mnie o drżenie 
wywołuje we mnie lęk i panikę
trzęsę się ze strachu

dlaczego jesteś tak blisko
i dlaczego siedzisz na tej lampie
dlaczego próbujesz złapać mnie
za dłoń i wyciągnąć z mieszkania
boję się
wołam: ojcze ratuj
trzęsę się ze strachu 
wiedząc że pomoc nie nadejdzie

jak dostałeś się do mojego mieszkania
przecież tylko nasza matka
ma do niego klucze
dlaczego siedzisz obok mnie na kanapie
i dlaczego trzymasz mnie za dłoń
nie mów nic
nie tłumacz się z tej jednej łzy na twoim
policzku
trzęsę się ze strachu na myśl że jej nie ma

dlaczego przychodzicie do mnie w nocy
gdy głęboko śnię i marzę o miłości
i wybaczeniu
przez sen wołam: tato ratuj
trzęsę się ze strachu bo gdy się obudzę
nikt nie będzie mnie trzymał za dłoń.

czwartek, 9 lutego 2017

Niebieskie dżinsy

nigdy bym nie przypuszczał
że zwykłe niebieskie dżinsy
staną się dla niektórych 
wyznacznikiem społecznego statusu 

noszą wysoko podciągnięte bluzki
aby było widać że wydali 
na swoje spodnie naprawdę dużo pieniędzy

na metce widnieje logo
tak jak kowboj na dzikim zachodzie 
znakował bydlęta
tak oni zostali oznakowani
przez wielkie koncerny

kawałek materiału zabarwionego 
na niebiesko i czują się naprawdę dobrze
czują się półbogami 

nie zakładają paska 
żeby nie zakrywać swojego statusu
ciekawe jest jednak to 
że parę tysięcy
kilometrów stąd 
na zachód albo wschód 
w zależności w jakiej galerii 
kupili swoje spodnie 
ten sam kawałek materiału
 noszony na dupie
staje się piętnem

poniedziałek, 6 lutego 2017

Lubię pić zieloną herbatę

lubię pić zieloną herbatę
taką dobrze zaparzoną
w siedemdziesięciu pięciu
stopniach celsjusza
przez trzy minuty
czasem osłodzoną
cukrem trzcinowym
czasem z miodem i cytryną
a innym razem gorzką

lubię ją parzyć
w małym dzbaneczku
i nalewać do małych filiżanek

jest jednak pewien problem
zielona herbata
nie smakuje po alkoholu
natomiast alkohol nie zmienia smaku
po zielonej herbacie
i dlatego rzadko ją pijam

sobota, 4 lutego 2017

Co mnie obchodzi mój pierwszy oddech

co mnie obchodzi 
mój pierwszy oddech
minęło trzydzieści parę lat
od tego epizodu
i tylko moja matka czasem
w styczniowy dzień 
wspomina jak zacząłem wrzeszczeć

nie wiem nawet 
jaka wtedy była pogoda 
czy to była prawdziwa 
mroźna zima
czy ciepła i pełna błota
wiem na pewno że 
komunistyczna
odgaduję to po dacie

czy mój ojciec 
ze szczęścia poszedł 
napić się wódki z kolegami?
czy można było ją wtedy kupić?
a może rodzice płakali
i martwili się 
bo przecież nie było tak pięknie
jak powinno być gdy rodzi się dziecko
nie trafiłem dziesiątki w skali apgar

ale gdy zrobiło się bezpiecznie 
i wydostałem się z inkubatora
to wszyscy poszli się napić 
i tak do dzisiaj pijemy

czwartek, 2 lutego 2017

Nigdy nie napisałem wiersza

nigdy nie napisałem wiersza
to co teraz czytasz to 
gówno
śmieć
szmata
odpad
pozostałość po analizie słów
i po odpowiednim ich ułożeniu
chociaż pewnie efekt jest 
fatalny
niestylistyczny
niezgodny
z zasadami języka
jakiegokolwiek języka

nienawidzę swojej pracy
nie przeszkadza mi to że jest 
nudna i monotonna i że cały czas stoję
w tym samym miejscu i gapię się 
w jeden punkt
przeszkadza mi w niej to że 
wtedy układam w głowie
najlepsze wiersze
snują się po mózgu jeden po drugim

robię wtedy najgorszą rzecz pod słońcem
wracam do domu 
próbuje zapisać to co urodziło się w myślach
jeszcze nigdy nie napisałem żadnego wiersza


wtorek, 17 stycznia 2017

Rozstanie

rozstanie
to jedno słowo
nie przechodzi nam przez gardło
serce chce je powiedzieć lecz grzęźnie
w tej trudnej miłości
 „my” spadamy na dno
potem "ty" wybiegasz zbudowana z zazdrości

te ostatnie pocałunki już nie należą do nas
obce usta
obce dłonie
ty bierzesz zdjęcia
ja zabieram ramki
dzielimy to co „nasze” na „moje” i „twoje”

spakowaną torbę mam
z marzeń i rozkoszy
z nieprzespanych nocy
z miłości podupadłej
buduję swój dom
stawiam swój chwiejny namiot
stawiam go na mieliźnie
rozstanie

sobota, 7 stycznia 2017

W piątek

przechodziłem kiedyś w markecie
obok lodówek z nabiałem
i jeden chłopak zapytał się swojej ukochanej
czy na obiad zjedzą kotlety

w piątek?
z oburzeniem krzyknęła dziewczyna
a ja podniosłem głowę spoglądając z zaciekawieniem
na zakłopotanego gościa
i parsknąłem śmiechem
okazując w ten sposób
niepoprawny w naszym kraju 
brak szacunku do zasad i zwyczajów 
całe zdarzenie trwało jakieś pięć sekund
i w tym czasie parka zniknęła
w tłumie ludzi kupujących 
to co potrzebują najbardziej
a najbardziej potrzebują
wódki i mięsa


kupiłem kotlety
przyjechałem do domu
usmażyłem
zjadłem 
w zaciszu czterech ścian
tak aby nikt nie widział

dziewczyna z chłopakiem pojechali
w tym czasie do McDonalda 
i zjedli kanapkę z mięsem 
w piątek

Amerykański sen

miały być sceny pełne świateł
łoskot muzyki ciężkiej 
wwiercającej się w uszy
miały być teksty piosenek
stające się hitami z dnia na dzień
ramoneski i buty podkute
ćwieki, kolczyki, tatuaże
miały być dziewczyny 
alkohol, narkotyki
demolowanie hotelowych pokoi 
i telewizory wylatujące przez okno
to miał być nasz amerykański sen
sen dziecka rock'n'rola 
bunt wobec rodziców
ucieczka z domu
lot w jedną stronę
stara gitara i nowa gitara

amerykański sen spełnił się
tylko w jednym szczególe
było dużo wódki
lecz grób w Polsce

piątek, 6 stycznia 2017

Oranżada i Pepsi Cola

pamiętasz jak w gorące dni
pijaliśmy oranżadę w woreczkach?
przez słomkę wciągaliśmy słodki
smak landrynek i lata
a beztroska dziecięca naiwność
podpowiadała nam że te smaki
pozostaną na zawsze
i będziemy mogli pod budką
z napojami spędzić całe życie

pamiętasz Pepsi Colę w puszkach?
słodki smak lata i wakacji
nie myślę o zapachu trawy
na skoszonej łące ale o cukrowym
przesłodzonym smaku Pepsi Coli
i o puszkach które zimą
gromadziły się na szafach
puste trofea po minionym lecie

pamiętasz kwaśny smak piwa...
ostry smak wódki...
żubrówki, ginu, whiskey...
dym papierosów...
marihuany...
...to było zimą